To nie były incydenty, ale proceder, który – niemal na masową skalę – trwał przez lata. Na terenie byłych obozów zagłady w Sobiborze i Bełżcu, w mogiłach setek tysięcy ofiar mieszkańcy pobliskich wsi – mężczyźni, kobiety i dzieci – prowadzili wykopki w poszukiwaniu „żydowskiego złota”.
„Płuczki” Pawła Reszki to solidna, reporterska robota, efekt mozolnej pracy wspartej niewątpliwym talentem.
Pozostając w upiornej retoryce: kompozycja tej książki to wynik cierpliwego – nomen omen – przesiewania przez Autora informacji zbieranych w terenie, w rozmowach ze świadkami, w egzegezie dokumentów (zalecam wnikliwą, równoległą lekturę przypisów).
Zamysł i układ rozdziałów odkrywa – niczym w wykopywanym dole – kolejne pokłady i warstwy tematu, by „dokopać się” wreszcie do inferalnego jądra ciemności.
Czytelników tej ksiażki można by podzielić na dwie grupy:
tych, którzy nie słyszeli dotąd o zjawisku poholocaustowego Klondike oraz tych, którzy z tematem zetknęli się już wcześciej.
Sądzę jednak, iż obie grupy będą jednako porażone tym materiałem.
Pierwsza z powodów oczywistych.
Druga – w zetknięciu z faktem, że ów proceder odbywał się na aż tak olbrzymią skalę i trwał, z różnym natężeniem, aż kilka dekad.
zaskoczyła mnie skala tego zjawiska –nie jednostki ludzkie, tylko całe wsie ryły w zbiorowych mogiłach w poszukiwaniu żydowskiego złota i pieniędzy. Zaskoczyła mnie jego długotrwałość – bo plądrowania miały miejsce aż do połowy lat 80-tych, gdzie już wprawdzie nie całe wsie przekopywały groby, ale grupy, i to dojeżdżające z innych województw, nie analfabeci, a osoby wykształcone. Bieda ich do tego nie zmuszała.
W Bełżcu Niemcy zamordowali między wiosną 1942 a jesienią 1943 roku ok. 434 tys. Żydów, inne narodowości były tam sporadyczne. Podobnie w Sobiborze – ok. 250 tys. Ich ciała zakopywano w masowych grobach, a później, gdy zabrakło miejsca dla kolejnych ofiar – palono. Bełżec przeżyły tylko dwie osoby. Autor w wieku 14 lat na urlopie z rodzicami dowiedział się, że w Bełżcu zginęła cała jego rodzina. Pierwsza część książki – wywiady ze świadkami i uczestnikami tych bezczeszczeń grobów znakomicie oddaje zezwierzęconą mentalność tych ludzi (odrąbywanie głowy łopatą, żeby ją wynieść z grobu i wyłamać złote zęby.) Tam nawet profesor historii współczesnej usprawiedliwia te zachowania eufemizmami. Bierność duchownych, nie potępiających tego procederu, bierność władzy, w pierwszych latach po wojnie rzeczywiście zajętej ogarnianiem powojennego chaosu i walką z bandami UPA, ale w latach 70-tych i później to już chyba nie? Brak właściwego zabezpieczenia terenu grobów ze strony władz.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4904613/pluczki-poszukiwacze-zydowskiego-zlota
#ciekawostkihistoryczne #ksiazki #neuropa #katolicyzm #historia #zydzi #polska #reportaz